Drukuj 

Koszty leczenia pacjenta na oddziale intensywnej terapii są bardzo duże. W Polsce jedna doba kosztuje ponad 36 tys. zł. Dlatego coraz częściej dochodzi do odsyłania z OIT ciężko chorych w obawie przed zbyt wysokimi kosztami – informuje "Rzeczpospolita".

Jak pisze gazeta, może mieć to związek z obowiązującą do 1 października ustawą o sieci szpitali, która zmienia system finansowania z efektywnościowego na ryczałtowy.

- Od początku października Związek Zawodowy Anestezjologów otrzymuje takie sygnały z całej Polski. Prawdopodobnie wynika to z próby oszczędności, bo OIT generują najwyższe koszty w całym szpitalu, i choć są procedurami ratującymi życie, są limitowane - przyznaje przewodniczący ZZA dr Jerzy Wyszumirski.

Gazeta wskazuje, że leczenie na intensywnej terapii jest najdroższe.

- Amerykanie obliczyli, że pierwsza doba kosztuje ponad 10 tys. dolarów, czyli ponad 36 tys. złotych. W kolejnych koszty obniżają się do 5 tys. dolarów (17,9 tys. zł) i stabilizują na poziomie 4 tys. dolarów (14,3 tys. zł). Leki i technologie są w Polsce te same, więc tak samo drogie – mówi prof. Krzysztof Kusza, prezes Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii.

Wyjaśnia, że w Polsce najwyższa stawka dobowa za takiego pacjenta to 3,1 tys. zł. - Jeśli trzeba podać mu drogie leki, na przykład przeciwgrzybiczy za 20 tys. zł za dobę, koszty idą w dziesiątki tysięcy - dodaje.

Jeden z lekarzy zdradza, że "szefom szpitali opłaca się wyłączać łóżka intensywnej terapii, np. zarządzając dwutygodniową dezynfekcję lub remont. I odsyłać niewygodnych pacjentów do innej placówki". ("Rzeczpospolita")